W Paryżu (chwilowe) odprężenie po sobotniej manifestacji „żółtych kamizelek”. I liczenie strat.
Odprężenie, bo obawiano się, że w minioną sobotę, w czwarty weekend gwałtownych protestów społecznych, stolica Francji pogrąży się w jeszcze większym chaosie niż tydzień wcześniej. Było niespokojnie, ale czarny scenariusz się nie sprawdził.
W całym kraju było 136 tys. manifestantów. Według francuskiego MSW, w wyniku starć ulicznych zanotowano 236 rannych w całej Francji (do ostrych zamieszek manifestantów z policją doszło nie tylko w stolicy, ale też m.in. w Bordeaux), blisko 2 tys. zatrzymanych przez policję (ponad 1 tys. w Paryżu).
Z prowizorycznych szacunków wynika, że straty materialne w Paryżu, są jeszcze większe niż 1 grudnia. Znów obrazy palonych samochodów, tłuczonych witryn sklepów i banków obiegły cały świat. Jak poprzednio, zaobserwowano w tłumie grupy skrajnej lewicy (tzw. black blocks), ultraprawicy oraz chuliganów korzystających do swoich celów z atmosfery zamieszania.
Czy to, że unknięto zapowiadanej apokalipsy jest sukcesem Republiki i jej władz ?
Nie sądzę. Uniknięto najgorszego za cenę niebywałej mobilizacji policji. W całej Francji w związku z manifestacjami służbę pełniło blisko 90 tys. policjantów. a w Paryżu na ulice wyjechało kilkanaście wozów pancernych (choć wystawiono je głównie dla postrachu). Paryż na jeden dzień zamarł, stał się oblężoną twierdzą. Zamknięto wszystkie muzea, większość sklepów i restauracji w centrum.
To wszystko jest klęską demokracji francuskiej. W minioną sobotę pokazała ona swoje, rzec można, pancerne oblicze.
Teraz czekamy na kolejny akt. Prezydent Macron, który od tygodnia milczy, ma w poniedziałek wieczorem przemówić do narodu. Czy uspokoi wzburzone nastroje? Czy potrafi przekonać obywateli do swoich racji – bez uciekania się do zbrojnych zastępów?
To w końcu on sam wzywał Francuzów jeszcze niedawno w swoim wyborczym manifeście-książce „Rewolucja” do przeprowadzenia „głębokiej rewolucji demokratycznej”. Nie przypuszczając chyba, że ta właśnie rewolucja obróci się przeciw niemu.
Po to jest policja, żeby reagowała. A o francuską demokrację nie ma się co martwić, przetrzyma to, co się dzieje. 1968 rok też przetrzymała.
Za kwartał prawie nikt nie będzie pamiętać o tym, co teraz się dzieje. Mam nadzieję, że wśród pamiętających będzie prezydent Macron. Dla niego to akurat bardzo ważna lekcja.
Oto kolejny przejaw kryzysu liberalnej demokracji i być może sam ruch żółtych kamizelek można jeszcze lekceważyć, tak poczucia utraty podmiotowości wyborców i postępującej pauperyzacji nie można.
Trwająca od lat 70tych konfrontacja demokracji z globalnym korporacjonizmem, koegzystujących pod szyldem liberalnej demokracji, zdaje się dobiega końca. Kto zdobył przewagę, nie trzeba wyjaśniać.
Niebawem okaże się, że wyborca/siła robocza nie są korporacjom potrzebne, niestety wciąż i długo jeszcze (miejmy nadzieję), będzie im niezbędny konsument/wyborca.
Narasta dopiero przeświadczenieo konieczności przegrupowania w siłach/ideach/metodach demokratycznego sprawowania władzy, tak, by to co zdaje się tracić nieuchronnie znaczenie – wartość pracy – zostało zastąpione przez siłę konsumenta.
Jak jednak zapewnić, że konsument będzie miał realną siłę wyborczą i konsumencką, gdy jego praca traci na wartości lub traci pracę w ogóle?
Nieśmiałe eksperymenty z dochodem gwarantowanym to rozwiązanie tymczasowe i daleko niewystarczające. Dużo ważniejsza wydaje się odpowiedź na pytanie, co może dać korporacjom impuls, by były zainteresowane konsumentem w oderwaniu od jego realnej siły nabywczej? Czy jesteśmy skazani na rozwiązanie, w którym państwo opodatkowując np. automaty/roboty finasuje dochód gwarantowany, czy istniej inne rozwiązanie, sycące „próżność” korporacyjnych zarządów i właścicieli?
Trywializując: jak zastąpić pieniądz nośnikiem innych wartości?
Czeka nas gruntowna przebudowa/przeoranie systemu wartości. Zakorzeniona od tysiącleci wymiana praca/pieniądz/towar musi znaleźć alternatywę gwarantującą społeczną równowagę, inaczej ludzie bez pieniędzy,pracy i bez reprezentacji bedą zakładać żółte kamizelki, kaptury, maski, po kamieniach zdobędą broń i zajma się zawracaniem historii i godnościową redystrybucją.